środa, 24 lipca 2019

PROMOCJA ZDROWIA - RAK TRZUSTKI

Cały czas zastanawiam się czy można odpowiednio wcześnie wykryć raka trzustki. Na samym początku jak tylko próbuje się zagnieździć w naszym organie. 
Ja zauważyłam chorobę zbyt późno...  Wszędzie czytamy, że rak trzustki przebiega bezobjawowo. W naszym przypadku to prawda. 
Gdy pojawiają się pierwsze objawy to leczenie jest już tylko paliatywne. W naszym przypadku też tak jest. 
Leczenie paliatywne to chemioterapia, radioterapia i nie daje to wyleczenia, przedłuża życie trudno powiedzieć o ile. Ale marzeniem jest wyleczyć kochaną osobę. Niestety późne rozpoznanie utrudnia dobre rokowanie. Nie można usunąć guza operacyjnie, bo nie jest operacyjny. Radykalne wycięcie guza dało by dobry efekt leczenia, ale żeby tak się stało to trzeba go wykryć kiedy jeszcze nic na to nie wskazuje. 

U mojego męża próby wątrobowe i enzymy trzustkowe (badania, które wykonujemy z krwi) były podwyższone. Cukier był podwyższony i wdrożone leczenie insulinoterapią Ca-19.9 wynosiło dużo ponad normę 316,  a norma  to 27. W obrazie TK zmiany były duże. Wielki guz trzustki. Przerzut do wątroby (liczne zmiany na większości wątroby) spore nacieki na naczynia i nie chce myśleć co jeszcze. 

Mój brat natomiast próby wątrobowe i enzymy trzustkowa miał w normie. Wcześniej wykryto cukrzyce typu 2. Lekarz rodzinny wdrożył farmakoterapię. Pomogło… Cukier się unormował, ale mnie coś niepokoiło. Schudł nie tak dużo jak mój mąż, ale jednak. Pobrałam krew na (marker nowotworowy) CA 19.9, a wynik 615. 
W obrazie TK duży guz trzustki w trzonie i przerzut do wątroby liczne rozsiane guzki. W TK nie ma opisanych nacieków, ale leczenie paliatywne, chemioterapia, rokowania również nie pomyślne. 
Kiedy konsultowałam mojego męża z chirurgiem powiedział, każdy wzrost cukru u młodego człowieka to sygnał do TK.

Ale nie można robić TK raz na rok.
A może można…. ?
Nie wiem? 
To badanie dające jednak sporą dawkę promieni i do tego kontrast nie jest obojętny. 
Ale wiem jedno, pobranie krwi do badań to tylko ukłucie igłą. Markery nowotworowe nie zawsze są jednoznaczne, ale dają jakiś obraz. Każdy może zrobić sobie taki panel, myślę że nawet powinien. Zachęcam wszystkich do wykonania takich badań krwi.
Można je zrobić prywatnie, jeżeli nie uda wam się zdobyć skierowania to podpowiem jakie badania i jak zrobić prywatnie.
Proszę wszystkich, którzy wykonają takie badania z mojego powodu o informacje na e-maila: bogumilabielecka6@gmail.com
Postanowiłam przeprowadzić badania… 
Może to będzie jakiś punkt odniesienia. Chciałabym pomóc, chciałabym wcześniej wykryć raka trzustki, kiedy jeszcze nadaje się, żeby go wyciąć w całości.
Nie wiem, może się mylę, ale gdybym wcześniej zrobiła badanie krwi. 
Spróbujmy wszyscy razem zrobić :
CA19.9
AFP
CA15.3

Myślę, że gra jest o długie życie. Proszę wszystkich o badanie Aspat, Alat, Amylazę alkaliczną, Fosfatazę i oczywiście poziom cukru.
To naprawdę nie wiele. 
Jeżeli jakieś badanie odbiega od normy to koniecznie trzeba sprawdzić dlaczego tak jest. 
Nie można odłożyć tego na półkę, zapomnieć, bo tak jak napisałam na początku, nie da się cofnąć czasu, nie da się zacząć jeszcze raz. 
Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, może to co mnie spotkało jest po to by uratować was. 

Ja zrobie analizę krwi całej mojej rodzinie, i wszystkim kto mnie o to poprosi. Wy zróbcie to samo.

czwartek, 18 lipca 2019

LECZENIE NIEKONWENCJONALNE

Leki wspomagające jeszcze przed podstawowym leczeniem....  U mnie pomagają, może komuś również... 

Głównym ziołem w leczeniu swędzenia jest OSTROPEST. 
Ja stosuję tak: jedna czubata łyżeczka ostropestu zmielonego popić szklanką wody niegazowanej. Stosować trzy razy dziennie. 
Dodatkowo stosuję także witaminy, które sprowadzamy z Niemiec: 
TOKOTRIENOLE - naturalna witamina E w kroplach - 5 kropel dziennie, 
NattoFit K2 MK7 - przeciwzakrzepowa - 5 kropli dziennie, 
krople Słońca D3 witamina D - 5 kropel dziennie, 
Ubichinol - wspomaga zdrowe odżywianie - 10 kropli dziennie, 
Astaksanantyna - 5 kropli dziennie, suplement diety.

JAD SKORPIONA - sprowadzany z Kuby (dostępny w Polsce) zażywać po 5 kropli dwa razy dziennie rano i wieczorem.


DIETA

I wreszcie dieta, która na początku doprowadzała mnie do szału, po czasie okazała się nawet przyjemna. Ustały całkowicie bóle brzucha, zrobiło się jakoś lekko na żołądku. 

Rano na śniadanie jem codziennie:
  • 5 łyżek kefiru 0%, 
  • 1/2 łyżeczki kurkumy, 
  • szczypta pieprzu cayenne oraz imbiru do smaku 
  • na zmianę dodaję kalarepkę , szczypiorek , ogórki kiszone, koper włoski. 

Wszystkie składniki miksuję przez 5 minut i życzę smacznego. 

Na obiad jadam:
ryby duszone, pieczone, warzywa gotowane, kurczaka, indyka, królika, wołowinę. 
Należy odstawić wieprzowinę i wędliny wieprzowe oraz ograniczyć chleb i ziemniaki.
Jem często, ale niewielkie porcje. 

Rosołek na obiad:
Warzywa ugotuję na rosołku w kostce, 
dodaję szczyptę kurkumy, imbiru i pieprzu cayenne oraz soli. 
Gdy warzywa będą miękkie do gotującego się rosołku, dodaję 3-4 rozbełtane żółtka wlewane do rosołku przez widelec,
wszystko mieszam i gotowe. 

Nie dopuszczam do swojej diety sera żółtego, podrobów, grejpfrutów, alkoholu , kawy, słodyczy. 
Piję kompoty, wodę niegazowaną, herbatę Rooibos, kawę zbożową, bawarkę (herbatę z mlekiem), słodzę jedną łyżeczką miodu. 

Stosowanie diety i tych specyfików, o których pisałem wcześniej poprawia moje wyniki i samopoczucie i przedłuża życie w dobrej kondycji. Jeżeli czytając naszego bloga będziesz miał jakieś pytania, chętnie odpowiem i pomogę jeszcze długo godnie żyć. Czekam na komentarze, bo one pozwalają mi czuć się potrzebny, a moje doświadczenia pomogą innym w walce z rakiem trzustki i wątroby, a także poprawią humor i przywrócą chęć do życia.

BOGUSŁAW

środa, 17 lipca 2019



Nazywam się Bogusław i chcę podzielić się z Wami moimi przeżyciami.

Moja historia z rakiem w roli głównej, która przewróciła życie o 180 stopni.

Zacznijmy od wyglądu i samopoczucia, jak to się zaczęło? Waga w maju 2018 roku, to 107 kg - kawał chłopa, brzuszek, okrągła buzia, taki sobie misiu. Nic nie wskazywało na na jakąkolwiek chorobę. Pierwsze objawy choroby pojawiły się w sierpniu 2018 r.




Szykowaliśmy się z żoną na wymarzone wczasy na Majorce. Wieczorami zacząłem czuć swędzenie skóry najczęściej na brzuchu, drapałem się i po chwili przechodziło. Jadłem jeszcze wszystko i w ilościach, które zapewniały sytość w żołądku. Ważyłem wtedy 100 kg i to był drugi sygnał, że coś się dzieje. Waga spadła, ale nawet się cieszyłem, bo przecież leciałem na urlop na słoneczną plażę. Pełen wigoru 15.sierpnia pojechaliśmy na lotnisko skąd polecieliśmy na wakacje. W Polsce było w ten dzień chłodno, na Majorce, w Palma de Mallorca byliśmy w nocy około 23.00 ubraliśmy się w letnie ubrania, było przyjemnie. Zachłyśnięty czymś pięknym , pogodą, palmami i inną roślinnością wyspy, nawet nie myślałem , że rośnie w moim brzuchu zabójca, który może zrujnować mi życie, moje plany, marzenia. W hotelu wieczorami swędzenie się nasilało, nie spałem w nocy, budziłem się o 2,3 godzinie, nie wiedziałem co robić. Dobrym sposobem na świąd już na całym ciele była nocna kąpiel w ciepłej wodzie. Po kąpieli spałem już do rana. To był mój sposób na tę dolegliwość. Przez pierwsze 3-4 dni zajadałem się pysznym i innym niż zwykle jedzeniem. Próbowałem wszystkiego: owoce morze, ciasta, owoce, zupki, mięsa, wędliny itp.W dzień korzystaliśmy ze słońca i kąpieli w Morzu Śródziemnym oraz basenach przyhotelowych. Zwiedzaliśmy wyspę i jej atrakcje, ale swędzenie się nasilało występowało nawet w dzień, zwłaszcza na dłoniach i stopach. Nie miałem leku na tę dolegliwość i nikt nawet nie mógł mi pomóc, bo nie wiedział jak, lekarze też byli bezradni.


Po czterech dniach pobytu jedzenie przestało mi smakować wszystko miało taki sam smak. Zacząłem negatywnie reagować na zapachy, wszystko mi śmierdziało. Na wycieczkach czułem lekkie zmęczenie. Wczasy dobiegały końca, a ja myślałem, że strułem się jedzeniem albo drinkami, które nam podawali. Wróciliśmy do domu i apetyt wrócił, ale swędzenie zostało. Nawet nie myślałem o wizycie u lekarza, bo ogólnie czułem się dobrze. Jeszcze w październiku 2018 r. nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę być chory, tak chory. Jadłem wszystko, golonki, tatary, mięso ,ziemniaki, smażone i gotowane.

Symptomy, które zmusiły mnie (dały sygnał) do wizyty u lekarza. We wrześniu zauważyłem, że waga nadal mi spada, ale myślałem, że to efekt basenu, sauny, intensywnej pracy w ogródku. Nawet byłem zadowolony, bo było mi lżej cokolwiek robić i ubrania coraz lepiej na mnie leżały, ważyłem 96 kg, czyli 11 kg różnicy od maja.
17.11.2018r. waga spadła do 89 kg i wtedy już mnie to zaniepokoiło, do tego wszystkiego doszły kłopoty z poziomem cukru we krwi i złe samopoczucie, zmęczenie i chęć częstego snu. Po poradzie jednego z przyjaciół - który jest lekarzem zacząłem zażywać Hydroxyzinum VP 25mg co miało mi pomóc w dolegliwościach swędzenia skóry, które stało się uciążliwe i ciągłe. Po badaniach krwi 23.11.2018r wyszło, że bilirubina doszła do 2,8 co przekraczało normę, która wynosi 1,0. Okazało się, że swędzenie było spowodowane podwyższoną bilirubiną. Tabletkę Hydroxyzinum brałem codziennie przed snem. Przy następnym badaniu poziom bilirubiny spadł do1,8 ale całe ciało dalej swędziało. Nie było innego pomysłu na pozbycie się świądu.


                                         BADANIA I USTALENIE DIAGNOZY

W dniu 23.11.2018r. poszedłem do szpitala w celu zbadania tych niepokojących symptomów, ale dalej nie docierało do mnie co mi jest. Podstawowym leczeniem było skierowane na zbadanie cukrzycy, ale przy okazji robiliśmy inne badania: morfologie, próby wątrobowe, markery nowotworowe. Pierwsze badania wykazały zmiany w wątrobie, być może trzustce, okazało się, że trzeba zrobić dodatkowe badania w celu postawienia diagnozy. Po kolejnych badaniach (tomografie) stało się niemal pewne, że zaatakował mnie paskudny rak trzustki z przerzutami na wątrobę (26.11.2018r)


Reakcji psychicznej i fizycznej na wyniki badań nie da się opisać, ale spróbuję. Szok, szok myśl o tym co mnie spotkało i co mnie czeka były straszne.... Nie mogłem pogodzić się z chorobą, która przerywała wszystkie moje plany, zastanawiałem się ile mi życia jeszcze zostało. Zacząłem porządkować sobie w głowie wszystkie sprawy, które muszę na szybko załatwić, aby zostawić po sobie wszystko poukładane. Aby rodzina nie miała problemu z prowadzeniem dalszych spraw związanych z domem, którymi do tej pory tylko ja się zajmowałem. Przepłakałem niejedną noc, nie mogąc pogodzić się z myślą o śmierci. Dużym wsparciem dla mnie była moja rodzina, żona robiła wszystko, abym nie myślał o śmierci tylko wziął się w garść i zaczął myśleć pozytywnie, że rak to nie wyrok, że można z nim żyć przez wiele lat, a nawet wygrać tę ciężką walkę. Pozostała rodzina mnie pocieszała utwierdzając mnie w tym, że warto walczyć i warto żyć. Dzieci wspierały mnie duchowo, rodzeństwo i mama finansowo, znajomi modlitwą. To wszystko dało mi siły do podjęcia rękawicy i walki o życie wszystkimi możliwymi sposobami, które są znane w medycynie oraz sposobach niekonwencjonalnych (leczenie ziołami i innymi specyfikami polecanymi przez różne osoby oraz wyczytane w internecie).


             GRADACJA CZYNNOŚCI ZWIĄZANYCH Z WALKĄ Z NOWOTWOREM

Ustaliliśmy z żoną, że zaczynamy walczyć z rakiem. Ułożyliśmy sobie plan działania i tego się trzymaliśmy. Przy bardzo dużej pomocy naszych znajomych trafiliśmy do lekarzy z najwyższej półki. Pierwszym specjalistą był chirurg, specjalista od raka trzustki i wątroby Pan Profesor z kliniki Gliwickiej (10.12.2018r). Po wizycie u Profesora dowiedzieliśmy się, że guz na trzustce jest zbyt duży, niedostępny i nastąpiły przerzuty na wątrobę, czyli operacja nie wchodziła w grę. Rada lekarza to skontaktowanie się z lekarzem onkologiem, który ustali rodzaj leczenia w celu zmniejszenia guza i doprowadzenia do możliwości usunięcia operacyjnego. Polecił nam onkologa profesora w Warszawie, z którym udało się skontaktować i umówić na wizytę. U Pana chirurga z Gliwic także dowiedzieliśmy się o możliwości obniżenia bilirubiny poprzez wstawienie endoprotezy, która będzie pomagać w wydalaniu żółci z organizmu. Skierował nas także na biopsję (EUS) do Prudnika. Metoda bardzo przyjazna, mało inwazyjna, po zabiegu nic nie bolało (polecam). W dniu 15.12.2018r pojechaliśmy do Prudnika gdzie przyjąłem się na dwa dni do miejscowego szpitala. Na zabieg przyjechała Pani Doktor z Warszawy, która pobrała wycinek z trzustki do badania. Badania krwi zrobione w Prudniku pokazały, że bilirubina spadła do 1,6 co odczuwałem mniejszym swędzeniem ciała.

poniedziałek, 15 lipca 2019

CHEMIOTERAPIA - CIĄG DALSZY


Mąż bierze kolejne porcje chemioterapii. Z każdą dawką słabnie, próbuje zrozumieć o co chodzi z tym leczeniem. Bo niby jest, ale człowiek traci siły, szybko się męczy, nie ma apetytu, nie chodzi na basen, spacery są krótkie….. itp. Radzimy sobie jak możemy. 
Pytamy co dalej, kiedy koniec chemioterapii, kiedy przerwa albo zmiana leczenia. Słyszymy do końca… Do końca czego?! Co znaczy „Do końca? Jakiego końca?”
Mąż trzyma się dzielnie, ale chciałby usłyszeć jakiś plan działania, chciałby złapać oddech, zregenerować siły, by ruszyć do ataku.
Gdy pytam o inne metody leczenia - słyszę nie ma… 
Szukam sama, dopytuję kogo się da. Dowiaduję się o klinice w Magdeburgu. Stosują tam rożne nowatorskie metody: Brachyterapia, SIRT, itp.
Pytam lekarza prowadzącego - twierdzi, że w przypadku nowotworu wątroby nie stosuje się takiego leczenia.

Nie rozumiem, 

Wysłałam nagraną płytkę z MRI  drogą elektroniczną do Magdeburga, do konsultacji przez Profesora. I jest propozycja leczenia. Zgadzamy się. Leczenie jest prywatne, ale w Polsce nie ma takiej możliwości. Dlaczego?
Jeżeli ktoś jest zainteresowany konsultacją w klinice w Magdeburgu to może się ze mną skontaktować. Chętnie pomogę, powiem gdzie napisać, co przygotować. My czekamy…
W dalszej części opiszę co nas spotkało w Magdeburgu i jakie są efekty leczenia.
Nasza walka trwa już siedem miesięcy, międzyczasie założyliśmy mężowi port naczyniowy do podawania chemioterapii. To była słuszna decyzja. Chemia bardzo niszczy naczynia krwionośne. Porty naczyniowe ułatwiają podanie leku. Chory może wygodnie się ułożyć i nie ma obawy, że coś sobie wyrwie. Albo, że naczynia są tak słabe i obkurczone, że nie można się wkłuć, żeby kontynuować leczenie.
Teraz tak wyglądamy.


Wcześniej pisałam, że mój brat też ma nowotwór trzustki, on jest na początku drogi. My już wiemy jak to jest. Padasz na kolana, krzyczysz, potem nerwowo się miotasz, szukasz ratunku, właściwej drogi leczenia. Nigdy nie będzie pewności czy to co wybierzesz to jest to właściwe. Powoli wszystko układasz, zbierasz się podnosisz z kolan, bo trzeba iść dalej.

JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO


    W poście pierwszym zamieściłam zdjęcie. To my, mój mąż i ja, wyjazd w góry początek listopada. Jeszcze nie wiemy, że jest chory,  ale choroba już z nami jest. Wkradła się po cichutku i już nie da się wygonić. 
Mąż postanowił ograniczyć jedzenie, zmodyfikować dietę, odchudzić się… I schudł.

W czasie około 2 miesięcy schudł jakieś 24 kg. Zaniepokoiło nas to. Nie głodził się, nie stosował drastycznych metod, więc dlaczego tak szybko stracił na wadze?! Zrobił się zmęczony i senny, nic go nie bolało, ale nie miał sił. 

Czasem jak popracował w ogrodzie to bolał go kręgosłup w okolicy lędźwiowej. Zrobiłam poziom cukru: 180 (dużo). Postanowiłam pobrać  krew na oznaczenie markerów nowotworowych. Machina ruszyła ca19-9: 337U/ml.
Szybka diagnostyka, TK (tomograf komputerowy- jamy brzusznej z kontrastem), MRI (rezonans magnetyczny) - dla dokładniejszej oceny wątroby. Z obrazu badań widoczne duże zmiany. Pojechaliśmy na konsultację do chirurga  w Katowicach (ośrodek, w którym lekarze potrafią usunąć operacyjnie niejeden bardzo skomplikowany guz). Niestety, słyszę, że zmiana jest bardzo rozrośnięta, są nacieki na naczynia i nie można operować. Leczenie paliatywne... 
Doktor podpowiada najbardziej bezpieczną metodę biopsji guza EUS w Prudniku. Pisze kilka słów do pani doktor z prośbą o diagnostykę nowotworu. 
Łzy, po raz kolejny, czuje niemoc, w środku krzyczę NIE!!! 
Nie wiem co robić.... Wracamy do domu. Mam mętlik w głowie.
Co teraz???
Czekamy do biopsji, czytamy „co w internecie piszą o takich przypadkach”… Później już nie czytamy… Mamy dość. Ale wszystko jeszcze przed nami. Budzę się rano i zastanawiam się czy to wszystko mi się śniło. 
Mamy wynik, znamy rodzaj nowotworu - gruczolak Ductal Adenocarcinoma G2 postać złośliwa.
Pani profesor patomorfolog pociesza - wrażliwy na chemioterapie. Jestem wdzięczna za takie słowa. 
Wybieramy szpital, rozpoczynamy chemioterapię. Przeraża mnie ta duża ilość ludzi chorujących na nowotwory. Młodsi i starsi. 

Po pierwszej chemii mąż czuje się dobrze. Wracamy do domu, żeby wrócić za tydzień. Jeździmy 3x w miesiącu. Każdy kolejny wyjazd to droga przez mękę. Po kolejnych dawkach mąż czuje się gorzej. Każda kolejna dawka to większe spustoszenie w organizmie mojego męża. Jakby Tsunami przeszło przez niego i zniszczyło co się dało. Po trzech miesiącach TK jamy brzusznej z kontrastem. Guz troszeczkę się zmniejszył.

środa, 10 lipca 2019

Początek...


O mnie

Życie pisze różne scenariusze. W jednej sekundzie wszystko sypie się jak domek z kart. 
26 listopada odczytałam wynik mojego męża,
RAK TRZUSTKI Z PRZERZUTAMI DO WĄTROBY

Ale od początku...
Jestem pielęgniarką. Od 1985 roku pracuję w zawodzie, z malutkimi przerwami na urodzenie moich cudownych dzieci. Jestem pielęgniarką anestezjologiczną, od zawsze pracuje na Bloku Operacyjnym oraz Intensywnej Terapii. Mam specjalizacje z Anestezjologii i Intensywnej Opieki i specjalizacje Kardiologiczną . Jestem Koordynatorem Transplantacyjnym , mam studia podyplomowe dla koordynatorów i koordynuje pobrania narządów od zmarłych dawców  narządów. Cały czas aktywnie pomagam ludziom. 
A teraz sama potrzebuję pomocy. Zawsze mówię, że dobro wraca podwójnie. W mojej pracy pielęgniarki pomagam , cały czas pomagam. Spotykam codziennie ciężko chorych ludzi, nierzadko umierających i rodziny po stracie kogoś bliskiego. Wiem jak to boli, rozumiem, wspieram, ocieram łzy, niosę słowa otuchy. 
Pracuje na wysoce specjalistycznym sprzęcie, bo moje miejsce pracy to przecież OIOM i Blok Operacyjny.
A teraz muszę jeszcze „ogarnąć" onkologie.

Mój kochany mąż zachorował. Jak już wspomniałam 26 listopada dowiedziałam się że ma raka trzustki. Powiedział: „nie martw się to XXI wiek, w dzisiejszych czasach to się leczy. „ Nie wiedział wtedy , że trzustka długo nie daje objawów choroby a jak się pojawią to rokowania są trudne (nie chcę napisać: rokowania są złe, nie chcę napisać leczenie paliatywne, nie chcę napisać …… ) bo trzeba walczyć, mieć nadzieję i nieodpartą wolę życia.
Szukam w głowie pierwszych objawów, które przegapiłam u mojego męża. 
Ale, życie to „karta stół”, nie ma drugiej szansy. Dlatego pragnę PROMOWAĆ ZDROWIE i pomagać wszystkim, którzy moje słowa wezmą sobie głęboko do serca. Pozwolą się namówić na zrobienie badań markerów nowotworowych  Jeżeli nie wiecie jak się do tego zabrać, podpowiem, wszyscy w średnim wieku którzy „nagle spadli" z wagi i  nie wiadomo skąd mają cukrzycę, koniecznie powinni się przebadać. I nie dajcie się zbyć, że wszystko jest w porządku bo w USG nic nie ma, nic nie wyszło albo wszystko jest ok.

Zdiagnozowałam nowotwór trzustki u mojego brata. Tak bo jeden nowotwór trzustki w rodzinie to za mało.

To druga paraliżująca nas informacja. 

W rozmowie z moim bratem dowiedziałam się , że pojawiła się u niego cukrzyca drugiego typu i jest na tabletkach. Trzyma dietę i wszystko jest ok. W USG nic nie ma badanie krwi w normie. To było około rok temu. Namawiałam go na badania, ale nie miał czasu praca, praca, praca….     W końcu się uparłam. Pobrałam bratu krew, puściłam panel nowotworowy i niestety jest, nie myliłam się NOWOTWÓR TRZUSTKI I ZMIANY W WĄTROBIE. 
Kiedy spojrzałam na wyniki badań, chciałam się mylić, sprawdzałam kilkakrotnie, niestety... 

Nikt nie robi badań przesiewowych w tym kierunku, ale Kochani trzeba. 
Co jakiś czas sprawdzić poziom cukru, zrobić  markery nowotworowe. Jeżeli boli kręgosłup w okolicy lędźwiowej to zrobić markery, jeżeli schudniecie, to markery. 
A gdyby lekarz rodzinny Was zbył to nie odpuszczajcie. 

Ja chętnie pomogę w wykonaniu takich badań. Można je zrobić prywatnie, nie kosztują dużo, a dają wiele . Można dzięki nim wcześniej zareagować. Można uniknąć śmierci, można zyskać więcej czasu na leczenie. A trzeba powiedzieć, że nowotwór trzustki to nowotwór złośliwy. Żeby móc z nim walczyć trzeba go wcześnie wykryć, żeby się nie zdążył rozpanoszyć.