poniedziałek, 28 września 2020

Rak trzustki- początek i koniec i nadzieja

 Witam, 

Dawno nie pisałam, czas dla mnie na chwile przestał istnieć. Zatrzymał się w chwili gdy ............

03.08.20 mój mąż odszedł..........Moja walka dobiegła końca. niestety rak był silniejszy. Ale nie powiem, że przegrałam. Boguś był śmiertelnie chory. Dzisiaj wiem, że dzięki leczeniu, które zastosowałam, dzięki witaminie C, D,  K2NK7, wielu innym suplementom , które podawałam mężowi dożylnie wydłużyłam jego życie o wiele pięknych dni. Zamiast 2-3-4 miesięcy żył - ku mojej radości jeszcze wiele miesięcy. Żył w dobrym znaczeniu. Nie miał bóli, nie leżał w łóżku, spacerował , chodził na siłownie uprawiał ogród , miał swój warzywniak był pogodny i walczył do końca. Pokazał jak żyć każdą cząstką swego ciała i jak cenna jest każda chwila. Do ostatnich dni był samodzielny, aktywny, nie został w łóżku . Na nowotwór trzustki umiera wiele ludzi ale i z tym nowotworem można walczyć. Tak jak zrobił to mój mąż. Pisaliśmy w blogu, że leczyliśmy się na wiele sposobów. Zaczęliśmy od chemioterapii, która zrobiła w organizmie ogromne spustoszenie. Mąż był słaby i wymiotował . Zaczęłam podawać witaminy w dużych dawkach do portu  naczyniowego i to był strzał w dziesiątke. Trzeba pamiętać, że oznaczenie poziomu witamin w organizmie jest ogromnie ważne. Witaminy są ważne  w prewencji, a także leczeniu. Od narodzin do śmierci, w życiu w zapadaniu na różne choroby. Jeżeli jest odpowiedni poziom witamin w organizmie mamy większą odporność, potrafimy obronić się przed zachorowaniem na raka, i wiele innych ciężkich przewlekłych chorób. Żeby być zdrowym trzeba mieć odporność, a odporność to zdrowy organizm, a zdrowy organizm to właściwy poziom witamin. Kiedy mój mąż był zdrowy każdej jesieni i każdej wiosny chorował na grypę. Właściwie stale się przeziębiał.  Ale gdy podawałam Bogusiowi witaminy dożylnie to chociaż organizm był osłabiony, miał małopłytkowość nie miał katar , nie kichał nie złapał ani raz grypy i nie przeziębił się.Tak więc kochani ja też na jesień i na wiosnę biorę witaminy dożylnie sprowadzone z Niemiec . To osłoni przed grypą, covid-19 , rakiem i nie tylko . Odporność to nie tran z dużych ryb które latami w dużych akwenach wodnych zbierają metale ciężkie rtęć, ołów i tym podobne. Zdrowa ryba to mała ryba która żyje krótko to nie tuńczyk i nie łosoś........

Najwięcej zdrowia dają witaminy, dają odporność, dają życie.

niedziela, 14 czerwca 2020

RAK TRZUSTKI- dla wszystkich którzy mi kibicują i wszystkim , którzy teraz chcą się tak leczyć

 ...........A chcą się tak leczyć bo nie ma innej, drogi. Bo Hospicjum to leki uśmierzające ból, i muszę to powiedzieć nic więcej. A tacy ludzie jak mój mąż, w znanej medycynie nie otrzymuje żadnego wyboru. Nasza bilirubina nadal, jest wysoka, ale spada i to jest ważne. Był czas kiedy nie miałam za co kupić ALA i Wit C i musiałam czekać na jakąś gotówkę. To ciężkie chwile bo wiem, wtedy że czas ucieka a ja nie mogę nic zrobić.

Jak już wcześniej pisałam Boguś miał 27 bilirubiny. To bardzo duża wartość. teraz jest o połowę mniej i powoli spada. Robimy wlewy i nie tylko. Cały czas ważna jest suplementacja doustna i dieta. To wszystko razem pozbierane może zadziałać, może chociaż na jakiś czas zablokować nowotwór.
Proszę, żebyście wszyscy, którzy czytacie moje posty i mojego męża spojrzeli na nie z perspektywy chorego na nowotwór trzustki w fazie terminalnej i z pozycji mojej - osoby która jest też po drugiej stronie bariery. Biały fartuch- oni - pielęgniarka. I żona, osoba, która za wszelką cenę chce ukraść 100- lat dla swojego męża.
Jak to zrobić? i czy jest to możliwe?
Organizm nasz jest narażony na działanie szkodliwych metali ciężkich, dostają się do pożywienia. Wiele patogenów przedostaje się do wnętrza komórki. Oddziaływują niekorzystnie wirusy i bakterie. Często słyszymy o niedotlenieniu lub zakwaszeniu organizmu.
To z pewnością upośledza nasz układ immunologiczny, naszą obronę. A jak organizm ma się bronić jak jest niedożywiony , w ciągłym stresie.
Przychodzi taki dzień w którym zapala się zapalnik i komórki nowotworowe zaczynają się dzielić tak szybko, że układ immunologiczny nie daje rady. To duży skrót, powstawania nowotworu.
Trzustka jest narządem wydzielniczym nie ma, żadnej osłony, żadnego worka ani powłoki oddzielającej ją od reszty organizmu. Wydziela enzymy do wątroby i dalej, krew krąży po całym organizmie a z nią tysiące nowotworowych komórek. Żadna bariera nie wyłapie szkodliwego intruza,
Stosując chemioterapie komórki rozpadają się, ale nowotwór to postać inteligentna. Nie łatwo go zniszczyć, szybko rozpoznaje zagrożenie i podwaja podział komórek, które dzielą się w zaskakująco szybkim tępie. Nasze zdrowe komórki niestety  też są uszkadzane przez chemioterapie ale nie mają takiej zdolności szybkiego regenerowania się, nie dzielą się tak szybko nie odbudowują w wystarczającej ilości. Uszkodzony i mocno osłabiony w ten sposób układ immunologiczny nie może skutecznie zwalczać złych komórek nowotworowych. Chory czuje się słabo, nie może jeść z powodu ubocznych działań chemii, brakuje mu witamin, tlenu. A rak zabiera resztki witamin, białko zwierzęce cukier. Do odżywienia jest mu potrzebna energia z beztlenowego spalania cukru, zabiera białko choremu puchną nogi, zakwasza się organizm i rak ma idealne środowisko do namnażania się. Żeby z nim walczyć trzeba podać mu wiele leków  jednoczasowo. Można dać chemię ale trzeba pamiętać o witaminach w dużych dawkach, Wit C D B ale i VoQ10, ALA kwercetyna itp.
W diecie trzeba usunąć produkty którymi rak się żywi.
Drogą dożylną podać duże dawki witamin D, B. C, Kwercetyna, CoQ10, i nie tylko trzeba serwować spacery , muszą być bo tlen zabija złe komórki. Ważne jest dobre nastawienie . Konieczne jest wiele badań biochemicznych z surowicy krwi , pamiętać, żeby odkwasić organizm, A chory musi myśleć pozytywnie. Jeżeli trafi tak jak mój mąż pod opiekę paliatywną-hospicjum to musi wierzyć, że teraz dopiero rozpoczęło się właściwe leczenie. Że teraz zregeneruje siły i żgteraz czas zawalczyć o siebie


Ważna jest nie tylko wit C ale i wiele innych.

piątek, 29 maja 2020

RAK TRZUSTKI - I ZNÓW POD GÓRKĘ


29.05.2020

            Kolejne dni naszych zmagań z chorobą. Tym razem przyszły dni te słabsze. Nagle nie wiadomo skąd urosła bardzo bilirubina. Może błąd dietetyczny albo uboczny objaw po przetoczeniu krwi. Boguś miał lekką anemie. Był na oddziale wewnętrznym gdzie przetoczone miał 3j ME. Po krwi Boguś poczuł się mocniejszy ale niestety bilirubina poszła do góry. Wrocławska klinika skontrolowała stent w przewodach żółciowych. Wymiana na nowe, mam nadzieję, że będą działać.
         Teraz powolutku bilirubina idzie w dół. Ale Boguś jest słaby. Bardzo dokucza swędzenie skóry,
Bilirubina z 4 poszła do 27. Bardzo mnie to przeraziło, Cały czas podaje wlewy, widzę jak z dnia na bilirubina spada teraz jest 16,5. Przed nami jeszcze daleka droga.
        Witaminy dobrze działają na wzmocnienie chorego na nowotwór. Pacjent z nowotworem ma bardzo duże niedobory witaminowe. W pogoni za dobrą pracą, zapominamy o właściwym odżywiani. Jamy szybko byle co, gotowe półprodukty. To nie daje prawidłowego zabezpieczenia witaminowego. Nowotwór pochłania wszystkie składniki dla siebie. Osłabionemu organizmowi nie zostaje prawie nic. Gdyby sprawdzić poziom witaminy D to przekonamy się, że jest bardzo niski.
Z niską zawartością witaminy D nowotwór będzie rósł a organizm nie ma odporności, i sam nie będzie mógł się bronić. Do suplementacji doustnej cały czas podaje moje wlewy.
Bez nich Boguś nie miałby szans.
Widzę, teraz jak chory paliatywnyjeit zostawiony samemu sobie. To nie prawda, że opieka paliatywna to leczenie bólu i nic więcej. Chorego paliatywnego, który nie bierze chemii trzeba bardzo dokładnie badać i uzupełniać braki. Taki chory ma niskie białko, ma duże niedobory witamin, co osłabia układ immunologiczny,
Pacjent paliatywny musi mieć precyzyjnie dobraną dietę. Musi być prawidłowo odżywiony. Musi otrzymać wszystkie składniki odżywcze. Bo dobrze odżywiony organizm ma dobrze działający układ odpornościowy. Dobrze ułożona dieta uzupełni niedobory witamin, plus odpowiednia suplementacja doustna leków wzmacniających i wraca chęć do życia. Nie mówię, że będzie cudowne ozdrowienie, ale lepsze samopoczucie, więcej siły wiara, że jeszcze zostało dużo do zrobienia i że many na to jeszcze trochę czasu.
Paliatyw to nie łóżko, to nie leżenie, ale życie. Szkoda, że NFZ tego nie widzi.
Ja sama zawsze bałam się pracy na takim oddziale. Kiedy słyszałam paliatyw to sądziłam, że już nic nie da się zrobić. Widziałam to jak ostatni zakręt i dosłownie kilka chwil  życia.
        Choroba mojego męża pokazała inne spojrzenie na RAKA TRZUSTKI. W każdym etapie choroby to od nas zależy czy chcemy walczyć, żyć i co z tym zrobimy. Może nie wyleczy się choroby ale wydłuży życie na 100%.
Witaminy, zdrowa żywność, dużo spacerów na świeżym powietrzu, to jest to co chory potrzebuje. Rodzina, która daje wsparcie, ciepło domu i serca.
Tego wszystkimi, życzę.
Pomagam w doborze diety, pomagam w pielęgnacji, doradzam jak przyjmować witaminy.
Przeprowadzę odpowiednie porady żywieniowe.........





piątek, 15 maja 2020

niekonwencjonalne leczenie raka

Jest nas więcej i żyjemy, od roku nikt nas nie opuścił

Od roku po usłyszeniu diagnozy -rak trzustki stosujemy kurację kwasem alfa liponowym . Jedni
stosują go wspomagająco podczas brania chemii(dzień przed i dzień po przyjęciu chemii) aby skutki uboczne były lżejsze, drudzy profilaktycznie w celu zapobiegania zmian nowotworowych, trzecia grupa to tacy jak ja zastępują leczenie chemią. Wszyscy jesteśmy w dobrej kondycji, wspomagamy się duchowo, psychicznie Mój krewny ma to samo co ja ,czyli rak trzustki z przerzutami i nadzieję na operację i usunięcie guzów , dlatego bierze chemię i wspomaga się kwasami. Po chemii zawsze czuje się fatalnie, ale po przyjęciu kwasu zaczyna normalnie funkcjonować. Od wczoraj po badaniach krwi wyszła mi wysoka bilirubina, stałem się po raz kolejny żółty , skóra też zaczęła mnie swędzieć. Ale co jest bardzo dziwne , czuję się dobrze. Jestem umówiony we Wrocławiu na przegląd stentów dróg żółciowych, musimy sprawdzić czy stenty są drożne. Jeżeli znacie sposoby aby pozbyć się wysokiej bilirubiny dzwońcie ,piszcie.
Czekam na wasze sugestie i pomysły. Przed zabiegiem jeszcze muszę zrobić wymaz na wirusa, taki jest wymóg.

Bogusław
 boguslawb@hotmail.com
tel. 501894279

wtorek, 5 maja 2020

Przyjaciele

Czy wiecie że z przyjaciółmi łatwiej jest walczyć z rakiem
Ludzie z natury są bardzo dobrzy.
Potrafią współczuć , pocieszać tylko otoczenie w którym się obracają czasami robi z nich potwory. Popisują się wśród znajomy i myślą , że to jest dobre. Przez ostatnie kilka dni nasz post czytało około 2000 osób , są wśród nich osoby zdrowe, osoby chore i ich rodziny, są czytelnicy, których interesuje przebieg mojej choroby i Ci którzy traktują posty jako dobrą lekturę. Dostałem wiele komentarzy, wiele pytań na które staram się odpowiadać. Słowa pocieszające bardzo pięknie napisane , naprawę wkładacie dużo serca i pracy w to abym nie czuł się samotny i wierzył w uzdrowienie i dalej robił to co robię dając chorym nadzieję na długie życie opisując mój przebieg choroby i sposoby ich leczenia. Jestem ciekaw czy rozmawialiście ze swoimi lekarzami o metodzie leczenia raka kwasem alfa-liponowym i witaminą C. jeżeli rozmawialiście to napiszcie jaka była ich reakcja i co o tym sądzą to pomoże innym czytelnikom podjąć decyzję czy leczymy się chemią czy metodą dr. Berksona( przypominam ta metoda jest opisana we wcześniejszych naszych postach.)Teraz znajomi nie poznają mnie na ulicy. Buzia mi schudła , straciłem dużo kilogramów. Ważę 65 kg a jeszcze tydzień temu ważyłem 60 kg Apetyt wrócił i kilogramy przybywają, chociaż z tą wagą czuję się tak lekko. Przemiana materii jest też dobra, nie mam wzdętego brzucha, dlatego sądzę że guz może nie znika ale na pewno się zmniejsza.
Bogusław
boguslawb@hotmail.com
tel. 501894279
czekam na telefony i maile, pytania i komentarze, to wy podsuwacie mi pomysły na następne posty.

niedziela, 3 maja 2020

Odpowiedź na komentarz

Witam bardzo serdecznie nowego czytelnika , który skomentował nasz blog.Zadał mi pytanie :czy gdybym mógł cofnąć czas zrezygnowałbym z chemii. TAK,TAK, TAK nie przyjmowałbym już chemii. Stosowałbym kwas alfa-liponowy oraz witaminę C ,ten sposób leczenia jest skuteczny i nie niszczy zdrowych komórek. Chemia zabija powtarzam to po raz któryś. Jest jeden warunek diagnoza musi być jednoznaczna rak jest nieoperacyjny.

Bogusław

Badania kontrolne - nie zapominajmy o nich


Dzisiaj mamy ostatni dzień kwietnia 2020 roku.

Jestem w szpitalu, aby jeszcze bardziej podbudować swoje wyniki i nabrać siły do dalszej walki.


Nic się złego nie dzieje, ale czujności nigdy za wiele, to po prostu badania, które upewniają mnie czy coś złego się nie dzieje... A jeżeli coś niedobrego się pojawi to mam czas na szybką reakcję. Na szczęście wszystko jest dobrze i po trzech dniach obserwacji wracam do domu.


Bogusław





sobota, 2 maja 2020

Błagam ratujcie swoje życie !!!


A w tej chwili wróćmy do choroby i skutecznych sposobów walki z rakiem.

My rakowcy jesteśmy mocnymi psychicznie ludźmi, cieszymy się każdym dniem życia, doceniamy każdy dzień który dał nam Pan i za to jesteśmy mu wdzięczni. Moi drodzy teraz łezka kręci mi się w oku wspominając kolegów i koleżanki, którzy jeszcze nie dawno walczyli z rakiem, a teraz już ich nie ma wśród żywych. Przegrali walkę z rakiem, nie wiem dlaczego, może tak Bóg chciał, może zabrakło im wsparcia ze strony rodziny, bliskich znajomych, może brak funduszy na leczenie alternatywne inne niż zalecają lekarze. 

Jest wiele czynników które sprzyjają walce z tą paskudną przypadłością, która nas dopadła i wiele takich, które nas zabijają. Najważniejsze to nie poddajemy się, to nie lekarze nas leczą, ale my sami musimy stosować się do ich poleceń, jesteśmy zdani na ich wiedzę. Musimy wiedzieć po co rano wstajemy, stosujemy terapie, które ratują życie, znalezione w publikacjach naukowych, bo przecież nie mamy nic do stracenia. 
Chcemy żyć kochać swoje dzieci, wnuki, ach te nasze pociechy... jakie one są słodkie! Biorę wnuczkę na kolana, przytulam, a ona szczebiocze dziadku choć na ogród nazrywamy troszeczkę truskawek. Nie poddawajmy się dajmy jeszcze z siebie wszystko. 
Mam taką grupę znajomych, z którymi znałem się wcześniej, niektórych poznałem na chemioterapiach. Posłuchali moich doświadczeń leczą się kwasem Alfa Liponowym i żyją pracują w zawodzie, w ogródku, sprzątają mieszkanie, gotują są sprawni i samodzielni, bo nie czekali aż chemia ich zbije, a działali metodami przeciw rakowymi znanymi i dopuszczonym do obrotu na zachodzie Europy. I żyją czego przykładem jest moja osoba i ofiarność, serdeczność mojej rodziny. 

Ci, którzy liczyli tylko na wiedzę polskich profesorów po okresie (tak jak w książce piszą) czyli do roku po otrzymaniu chemii, już dzisiaj gryzą ziemię, a przecież mogli żyć!!!!! Kochani nie czekajcie, aż łóżko Was uziemi. Weźcie wlewy dożylne witaminę C oraz kwas Alfa Liponowy. Choroba się zatrzyma, a Wy będziecie się cieszyć życiem. Wiem, że to kosztuje, ale życie nie ma ceny. Różne publikacje i metody leczenia są nam dobrze znane, dzwońcie i opowiadajcie o swoich dolegliwościach rakowych, a my pomożemy i jak trzeba będzie skonsultujemy schorzenia z lekarzem w Hiszpanii, który uratował mi życie. Piszcie, dzwońcie, chcemy pomagać i pomożemy, odwagi to tylko rozmowa telefoniczna, nie zobowiązuje do niczego, a może uratujemy życie ojca, matki, dziadka, babci, swoje. 
Powtarzam to jeszcze raz jeżeli lekarze nie dają szans na leczenie operacyjne zgłoś się do nas.

Bogusław Bielecki

telefon 510894279

lub mail. boguslawb@hotmail.com




Dzwoń teraz, oby nie było za późno. Jeszcze raz nie mamy innego wyjścia, ratujmy się sami.

Bogusław

piątek, 1 maja 2020

Żyć albo nie żyć


W jakich przypadkach warto żyć z rakiem i walczyć o przedłużenie życia?

A może łatwiej poddać się i spokojnie czekać na śmierć?


Spróbuję odpowiedzieć na drugie pytanie oczywiście są to moje odczucia. Po 16-to miesięcznej walce, która wydawała mi się sensowna coś się zmieniło w mojej psychice. Teraz jest już troszeczkę inaczej długotrwała walka z chorobą wyczerpuje psychicznie mimo tego, że wydaje mi się, że jest już dobrze, to coraz bardziej jest mi źle. Rodzina, znajomi, lekarze widzą jak wyglądasz, jak się zachowujesz i pytają jak to się stało, że jesteś w tak dobrej kondycji. Jednak oni nie wiedzą co naprawdę dzieje się w moim organizmie i jakie myśli chodzą mi po głowie. Nie widzą tego, że mam dosyć takiego życia i walka przestaje nabierać sens. Żyjesz to znaczy, że można walczyć z chorobą. Wczoraj i dzisiaj czuję się gorzej, mam gorączkę, straciłem apetyt boli mnie brzuch. Straciłem motywacje do życia i chęć do walki, co pogarsza ogólne samopoczucie. Teraz doceniam to, że wiara i nadzieja na wyzdrowienie to podstawowy czynnik do życia, bez tego leki nic nie zrobią, bo głowa nie chce już walczyć. Myślę, że wisielczy humor minie i dalej będę mógł wam pomagać w zbieraniu sił do walki z rakiem.

Bogusław

Rak trzustki- część 21

Rak trzustki

            Wiosna maj 2020, to już 5 miesięcy bez chemioterapii. Pogoda piękna, dużo słońca. Boguś korzysta z życia. Wychodzi do ogrodu, sadzi róże, pomidory i paprykę w swojej małej szklarni, porządkuje garaż. Patrzę z podziwem jak wymyśla sobie nie zadania, jak dba o swoją kondycje. Prawie co dziennie ćwiczy: rowerek stacjonarny, przysiady, hantle. Jest szczupły, ale najważniejsze, że już nie chudnie. Wiem, że jest mu ciężko. Ale, walczy o życie każdego dnia. Co dwa -trzy tygodnie powtarzam badania. Bilirubina powoli ale sukcesywnie obniża się. teraz jest około 4,5 a pamiętacie, że było 18.Teraz  miał niską hemoglobinę, i trzeba było podać 3j. krwi. Transfuzja przebiegła pomyślnie i jest już  dobrze. Będę obserwować na jak długo to wystarczy. Palpacyjnie brzuch jest miękki , nie bolesny. samodzielnie wchodzi po schodach, Z apetytem, różnie, raz jest a raz nie. Skóra mniej swędzi, Boguś mówi, że drapie się bardziej z przyzwyczajenia.

Cały czas podaje ALA i leki do ustne. Nie wiem na jak długo to wystarczy, żeby Boguś żył i czuł się  tak jak teraz. Czyli jest samodzielny, nie ma bólu, wstaje rano i szuka nowego zajęcia. Po prostu żyje.
Najważniejsze to chcieć żyć.Wiedzieć po co się wstaje rano z łóżka. Cieszyć się każdym dniem.
Boguś pamięta o diecie, o zdrowym odżywianiu: dużo gotowanych warzyw, trochą chudego mięsa i kiszone warzywa.

W dobie COVID-19, ciężko się leczyć, wielu ludzi umiera bo nie może odpowiedni szybko dostać się do lekarza i rozpocząć leczenie. Dlatego ważne by zdrowo się odżywiać, dieta warzywna, witaminy,
Nowotwory zabierają witaminy, a to obniża układ immunologiczny. Chory, nie ma witamin, nie ma odporności i organizm nie może się bronić. Warto zastanowić się i zasięgnąć porady jakie witaminy i w jakich dawkach przyjmować by z takim nowotworem jak mój mąż czuć się na tyle dobrze by żyć nie wegetować.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Wybór - żyć albo nie żyć

Spróbuję odpowiedzieć na drugie pytanie


Pierwsze pytanie to czy warto żyć z rakiem? Do tej pory moje zdanie się nie zmieniało. Tak warto żyć z rakiem jeżeli są możliwości i finanse na leczenie. Bo cóż  są warte pieniądze jeżeli nie ma zdrowia. Przeczytajcie za i przeciw i sami podejmijcie decyzję, bo wiemy jak to robić tylko czy tego chcemy, jeżeli nie to żadne leczenie nie da efektu. Bierzcie pod uwagę czy w tej chorobie będziecie mieli na kogo liczyć, kogoś komu będzie zależeć na Tobie rozmawiać z Tobą podnosić Cie na duchu bez tego nie dasz sobie sam z tym rady. Jak najszybciej zacząć  przyjmować kwas alfa- liponowy, który zastąpi chemioterapię lub ją będzie wspomagał. 

Bogusław


środa, 1 kwietnia 2020

Życie z rakiem trzustki

  Teraz wiem, że to był czas dla mnie na działanie. 
Moje wlewy to życie dla mojego męża.   


 Zmarł Romuald Lipke. wstrząsnęło to nami. Był w Magdeburgu kilka tygodni przed nami. Potem czytaliśmy informacje: .....wyzdrowiał, leczenie się powiodło,..... zdrowy rusza w trasę koncertową itd, itd.....
      Ale to tylko były......pragnienia, tak naprawdę choroba zebrała swoje żniwo szybciej niż byśmy wszyscy sobie tego życzyli.
Zauważyłam, że ludzie po "udanych operacjach" .....szybciej odchodzą. W oddziale chemioterapii, gdzie mąż był leczony ( bo nie bierzemy chemii) pożegnaliśmy już kilku znajomych. Wydawało się, że byli w lepszej kondycji niż my ...... a jednak nie. Chemia zbiera swoje żniwo szybciej niż zdąży rozprawić się z rakiem.
26.02.20 jesteśmy po kolejnej rewizji protez żółciowych. Bilirubina wyjściowa 10,5. a w kolejnym dniu bez zmian. Zmartwiłam się. Wypisaliśmy się do domu. Boguś dużo pije. Co dziennie gotuję dla niego kompot z jabłek, bo już nie da się  pić samej wody. Musi  dużo pić, konsultowałam się doktorem w Hiszpanii, potwierdził, że Boguś musi dużo pić. Żółć jest gęsta i przytyka stent. po 2 dniach zrobiłam kontrole bilirubiny. spada powolutku ale spada. Czekam kolejne dwa dni i kontrolna bilirubina. I znowu dobre wieści nadal niższy wynik. Skóra trochę mniej swędzi.
Ale dzisiaj to nie jest jego dzień.  Słaby dużo śpi. Może spadek ciśnienia.Zobaczymy jutro.

      Kolejny dzień i rano jest już lepiej. Jest bardziej aktywny i chętny do działania, znowu zaczyna żyć. Kolejny wynik bilirubiny i kolejny spadek o 1. jest też widoczna ulga w swędzeniu. Oboje czujemy ulgę. Ale walka ciągle trwa
Jeszcze teraz COVID-19.Jestem przestraszona, przecież  Boguś nie ma odporności. A ja ciągle w szpitalu. Boje się, że coś przyniosę.
    Ciągle dobrze się trzymamy.
 
    Jest 1 kwietnia i jest dobrze. Cały czas bierzemy nasze wlewy ALA i coś jeszcze, bilirubina powoli cały czas idzie w dół. Teraz jest 6,1. Skóra jeszcze swędzi ale coraz mniej . Boguś może przespać noc.
Bez chemii 4 miesiące ...... przy tak rozległym nowotworze to sukces.
Jakość życia dobra, apetyt dopisuje, Boguś ćwiczy w domu, rowerek , brzuszki i tam takie. Wzmacnia nogi i ręce. Wygląda dobrze. Nie wychodzi z domu, żeby nie zarazić nie.
Ale tak ciężka choroba a Boguś jest samodzielny, wykonuje wiele czynności w domu nie ma bóli. Śmiało mogę powiedzieć, że JEST DOBRZE

Kiedy w szpitalu na oddziale chemioterapii usłyszałam, że Boguś nie otrzyma chemii bo wyniki są złe. Byłam załamana. Ale nic nie dzieje się nez przyczyny

Teraz wiem, że to był czas dla mnie na działanie. 
Moje wlewy to życie dla mojego męża.

sobota, 21 marca 2020

Człowiek, który złamał schematy walki z rakiem


Dziękuję za czytanie naszego bloga. Dziękuję za telefony, komentarze, pytania. Czuję się potrzebny. Cudownie jest pomagać. Cieszę się, że pisząc o możliwości leczenia raka, a zwłaszcza raka trzustki i wątroby innymi metodami niż zalecane przez lekarzy, naszych lekarzy. 
Zachęcam do leczenia metodami niekonwencjonalnymi, które można stosować równocześnie z chemioterapią ponieważ chemia zabija nasze zdrowe komórki a kwas i witamina C we wlewach regenerują nasze zatrute organy i pozwalają nam lżej przechodzić kursy chemioterapii. Moi Drodzy Rakowicze nie pisałbym takich rzeczy gdyby nie mój przykład . Człowiek skazany na straty przez profesorów z Warszawy, Wrocławia na śmierć, żyje i ma się dobrze, czego i Wam życzę. Teraz żyjemy w trudnym okresie pandemia koronawirusa jeszcze bardziej naraża nas na zarażenie, ale są też dobre strony w walce z koronawirusem, kwas alfa-liponowy i witamina C przeciwdziałają zarażeniu co nas wzmacnia i uodpornia na wirusa. Działa to jak ,,szczepionka'' na wirusa. 
To jednak nie znaczy, że nie musimy uważać i stosować się do poleceń sanepidu i rządu. Nie wychodźmy bez potrzeby do sklepu, lekarza, apteki, unikajmy skupisk ludzkich. Prośbę tą kieruję do osób chorych na raka, czujących się na tyle mocno aby wychodzić z domu. Zalecam spacerki do miejsc gdzie nie ma ludzi, stosujmy maseczki i rękawiczki, nie wstydźcie się to jest Wasze życie i dbacie o nie w każdej chwili. Ja spaceruję, ćwiczę na rowerku domowym, który używany można kupić do 100 złotych. Jestem w domu, trenuję mięśnie nóg, nie dopuszczam do tego abym nie chciał lub nie mógł wstać z łóżka rano. Ruszajmy się, oddychajmy świeżym powietrzem. Błagam nie poddawajmy się, nie dajmy się przykuć do łóżka. Jeżeli będziecie słabi weźcie serię kwasu we wlewie i gwarantuję, że będzie dobrze. Przeprowadzimy z chorym także rozmowę, która pomoże uwierzyć w sens walki z rakiem. Bliscy chorego nie dopuszczajcie do sytuacji, gdzie chory po chemii tak osłabnie, że przestanie jeść i samodzielnie nie zrobi  nic: toalety, będzie załatwiać się do pampersów, sam nie wstanie, nie ubierze się. Dajcie szansę tym chorym  aby jak najdłużej nie absorbowali Waszego czasu, zafundujcie im naszą metodę leczenia, a będziecie się długo cieszyć ich życiem oraz sprawnością swoich podopiecznych.     

Dajmy odpocząć naszym organizmom od trucizny chemicznej, a zapewniam, że nasze ciało nam się odwdzięczy poprzez dobre samopoczucie i chęć do życia.

Historie oparte na faktach Bogusław.     

czwartek, 19 marca 2020

Jeśli wierzysz to na raka się nie umiera

Nie pisałem długo, ponieważ chciałem być prawie pewny rezultatów stosowania kuracji kwasem alfa-liponowym i czy ona zastąpi mi chemioterapię. 

Od listopada 2019 roku już nie biorę chemioterapii.  4 miesiące bez chemii i mogę powiedzieć, że doszedłem do siebie. W styczniu 2020 r. byłem na konsultacji i leczeniu w Hiszpanii. Lekarz, który nas przyjął przywrócił mi wiarę w sens życia i przekonał, że z rakiem można żyć przez długie lata, a przy zalecanym przez Niego trybie życia i stosowaniu leków można wyzdrowieć i pozbyć się guzów bez ingerencji chirurgicznej. Powiedział mi, że podejmuje się leczenia, ale będzie to proces długotrwały co mnie nawet ucieszyło, bo dał nadzieję na długie życie. Wizyty w gabinecie doktora odbywały się codziennie. Średnio 8 godzin dziennie był do mojej dyspozycji, przez cały czas podczas zbiegów. To w Polsce i innych krajach europejskich jest niemożliwe. Wizyty prywatne, u nas w kraju, trwają do 15 minut, a kosztują majątek. Do dzisiaj doktor pisze do nas prawie codziennie i pyta o reakcje na leki, samopoczucie oraz doradza co robić gdy coś się dzieje. Po przylocie do domu, korekcie podawanie leków z dnia na dzień czułem się coraz lepiej. 
Dieta ciężka bo bez ryb, mięsa, wędlin, mleka przez dwa miesiące. Jeszcze zostało 10 dni starej diety. Liczę, że po 10 dniach dieta będzie lżejsza. Na dzień dzisiejszy czuję się bardzo dobrze, nic nie boli rano wstaję z chęcią, załatwiam wszystkie sprawy urzędowe, samodzielnie jeżdżę samochodem, gotuję, sprzątam, nie boję się zostać samemu z wnuczką, jak dzieci potrzebują trochę wolnego czasu. Z całego serca polecam tę kurację, jest bardzo skuteczna, nie niszczy mi zdrowych komórek, a nawet je regeneruje. 
Wyniki mam coraz lepsze, guzy się zmniejszyły, markery nowotworowe zbliżają się do normy. Leki trzeba kupować w Niemczech, podawać musi pielęgniarka,  przeszkolona, ale z tym można sobie poradzić jak będziecie zainteresowani dajcie znać –pomożemy. Jestem teraz pewien gdyby można było cofnąć czas nigdy bym się nie zgodził na chemioterapię, tylko kwas i tylko kwas. Walczę z diagnozowaną chorobą już rok i cztery miesiące i bez chemii czuję, że żyję i jeszcze długo nie wybieram się do grobu. Mam jeszcze dużo do zrobienia w życiu i wierzę, że wszystko uda mi się zrobić. Moja wiara daje mi siły dlatego żyję. 

Wszyscy chorzy pamiętajcie, że musicie walczyć, a przed Wami będzie jeszcze dużo pięknych chwil. Chcecie pogadać, dzwońcie tel. 501894279. Nie wierzcie ślepo lekarzom, próbujcie innych metod leczenia, chemia zabiją poprzez zatruwanie naszych zdrowych komórek. Trzymajcie się, głowa do góry, rak nie zawsze to wyrok. Pozdrawiam Bogusław. 


Jeszcze żyję i nigdzie się nie wybieram, chyba, że na wakacje lub do sanatorium.
ZAPRASZAM DO PRZECZYTANIA WSZYSTKICH POSTÓW 
TO WAŻNE

niedziela, 16 lutego 2020

CZY RAK TRZUSTKI DA SIĘ LECZYĆ ?

     4 listopada - to narazie nasza ostatnia chemia. Boguś bardzo osłabł po ostatnim wlewie. Po kilku dniach pojawił się ostry ból w okolicy wątroby. Przestraszyłam się... Pojechaliśmy do szpitala, otrzymał bardzo mocne leki p/bólowe. Zrobiono TK i badania krwi. Potwierdziły się moje podejrzenia. Niska odporność organizmu, mocno nadszarpnięta zabójczą chemioterapią, spowodowała stan zapalny przewodów żółciowych. Mąż zrobił się żółty (żółtaczka mechaniczna). Oznaczało to, że proteza, którą ma w przewodzie żółciowym nie działa, nie odprowadza żółci. Jest po prostu zatkana. Powstał ropień.  Mąż przeszedł leczenie antybiotykoterapii, potem wymianę protezy.  Był bardzo osłabiony, stracił apetytu . Schudł jeszcze bardziej. Skóra ponownie zaczęła swędzieć. Nie wiedziałam co robić. Moje pytania o dalsze postępowanie miały jedną odpowiedź: Hospicjum Domowe, Oddział Paliatywny i leki p/bólowe. Wzięłam męża do domu. Pragnęłam mieć go dla siebie przez chwile, które jeszcze nam zostały. W domu ponownie wróciłam do podawania  kwasu alfaliponowego (ALA). Tym razem codziennie. Nie wiedziałam czy to dobrze, ale widziałam jak 
Boguś powoli wraca do sił. Kwas ALA z dnia na dzień stawiał go dosłownie na nogi. Powoli wracał apetyt, zjadał coraz większe porcje. Szukałam kontaktu do kogoś, kto powie mi w jakich dawkach podawać ALA i z jakimi innymi preparatami będzie przynosił dobre efekty. I udało się. Skontaktowałam się  z Dr Burt Berkson, mieszkającym w USA. On doradził mi Dr Francisco Calvo Riera z Hiszpanii. Jest to „uczeń Doktora”  i stosuje jego metody leczenia kwasem . Hiszpania jest bliżej Polski niż USA, a mój mąż nie czuł się najlepiej. I zatruwała go bilirubina  (18 mg/dl). Dla pielęgniarki taka wartość bilirubiny mówi bardzo wiele. Byłam przerażona i zrozpaczona. Starałam się trzymać fason, by mój mąż nie widział łez na policzku. Wiedziałam, że wszystko może się wydarzyć. Zrobiłaś już wszystko, albo i tak zrobiłaś więcej niż inni. 
          
Bardzo obawiałam się podróży do Hiszpanii i lotu samolotem. Nie wiedziałam jak moje szczęście to zniesie i czy nie jest to ponad jego siły. Ale udało się. Podróż była ciężka, Boguś bardzo zmęczony ale w końcu dotarliśmy do Leone. 
          
Dr Francisco to bardzo ciepły i oddany człowiek. Lekarz, który poświęcił nam bardzo dużo czasu. Długo z nami rozmawiał, wypytywał o wszystkie szczegóły choroby mojego męża, analizował badania, które wcześniej polecił mi wykonać w Polsce. Tłumaczył dokładnie co chciałby zaproponować w leczeniu i dlaczego. Dał nadzieje. I jako jedyny nie powiedział „zrobiłaś już wszystko”. Powiedział za to: Bogusław jest ciężko chory, stan jest krytyczny, leczenie będzie długie i trudne. Na słowa długie uśmiechnęłam się. Powiedziałam „To dobrze, że długie to oznacza, że będzie długo żył. Dr wykonał ozonoterapię i wlewy z ALA oraz witaminowe. Udzielił porad dietetycznych i zwrócił uwagę co jest istotne w leczeniu. Dał dużo nadziei i pokazał z jak czerpać siły. Pochwalił mnie jako zawodowca. Powiedział, że to bardzo dobrze, że podawałam ALA. Udzielił mnóstwo cennych porad. Doktor okazał się być dobrym człowiekiem, miał dla nas czas nawet w niedziele. Pomagał w każdej sytuacji. 

Spędziliśmy tam 9 dni leczenia. Leczenie odbywało się ambulatoryjnie. Co dzień rano zjawialiśmy się w gabinecie, gdzie wykonywane były zabiegi. Po terapii wróciliśmy do Polski z nowymi siłami. 
W Hiszpanii byliśmy od 14-24 stycznia 2020r. Dzisiaj, kiedy piszę jest 12.02.2020r. Boguś czuje się dobrze. Apetyt dopisuje, przybrał na wadze, nie wymiotuje i nie czuje bólu. Czerpie radość z życia a bilirubina powoli spada. Teraz jest w granicach (10mg/dl). 
W domu nadal stosuje wlewy z witaminy C i kwasu ALA. Bo tak zalecił Doktor. Do Hiszpanii polecimy jeszcze w maju. Mąż przez cały okres leczenia jeszcze nie czuł się tak dobrze. Boje się zapeszyć, jeszcze cieszę się bardzo ostrożnie. Ale wiem, że cokolwiek się wydarzy to przynajmniej jakość życia, komfort życia jest nieporównywalnie lepszy. Mąż cieszy się posiłkiem, czuje smak potraw, wychodzimy razem na spacer, basen, załatwia sprawy urzędowe, po prostu żyje. Dlatego dzisiaj pragnę podzielić się nadzieją na lepsze jutro.
      Mój Boguś jest pod stałą opieką onkologa z Hospicjum Domowego. Po powrocie z Hiszpanii pani doktor odwiedziła nas kilka razy. Rozmawialiśmy o leczeniu w Hiszpanii. Widziała męża przed wyjazdem i po powrocie, zauważyła dużą zmianę na lepsze. Jest naprawdę lepiej, dużo lepiej niż było. Pogratulowała mężowi, że ma taką żonę i że z taką dociekliwością i wytrwałością o niego walczę. 

Kilka dni temu Boguś był na komisji lekarskiej. I tu też pani doktor była zachwycona jego stanem w tak ciężkiej chorobie. Rozpoznanie , które wyczytała z dokumentów mówiło, że stan pacjenta powinien być znacznie gorszy. Była ciekawa co sprawia, że mąż jest w takiej kondycji.




CZY RAK TRZUSTKI DA SIĘ LECZYĆ ?
Myślę , że trzeba mieć nadzieję . Cieszyć się każdym dobrym dniem. Dbać o dobre zdrowe jedzenie, przygotowane w domu. Wierzyć, że jest jeszcze wiele dobrych dni bo jeszcze jest dla nas coś do zrobienia. Nic nie dzieje się bez przyczyny. My spotkaliśmy na naszej drodze bardzo wiele życzliwych ludzi, którzy chcieli nam pomóc i nadal pomagają. W zamian za to ja pomogę innym. Dzielę się naszymi doświadczeniami, zapraszam do kontaktu ze mną lub z mężem. chętnie porozmawiamy.